sobota, 20 listopada 2010

Na dobry początek...

Niektóre rzeczy powstają w huku fanfar i świetle reflektorów, inne cicho i powoli wyłaniają się na światło dzienne. 
Tak powstał ten blog. Tak stworzone zostały dzisiejsze babeczki.
Gwiazdą dnia dzisiejszego została szarlotka mojej Mamy.  Gwiazdą była mama, kiedy ją przygotowywała – te kocie ruchy i gracja, z jaką się poruszała… (noga Mamy jest w gipsie). ;)
Ale z resztek ciasta, jakie pozostawione zostały na stracenie, można wyczarować małe gwiazdki.
Do ich zrobienia potrzeba niewiele.  Kruchym ciastem należy wyłożyć wysmarowane tłuszczem foremki (mogą być do ciastek).  Kruche ciasto najlepiej włożyć przed pieczeniem do lodówki, jego struktura będzie wtedy dużo lepsza, a wypieki bardziej udane.



Pokrojone w kostkę jabłko posypane cynamonem wkładamy do foremek i zalewamy tajemniczą miksturą.




Połowę dużego kubka jogurtu naturalnego należy zmieszać z dwiema łyżkami śmietany (ja dodałam 18%, ale zdecydowanie lepiej sprawdzi się 30%).  Wszystko mieszamy z łyżką cukru pudru.

Wylewamy na owoce w foremkach i wkładamy do piekarnika.
W tym czasie należy przygotować bezową pierzynkę, którą okryjemy babeczki.
Po ubiciu piany z 3 białek dodajemy cukier puder (ok. 6 łyżek) – najlepiej przesiany,  aby składniki dokładnie się połączyły.  Na koniec należy dodać 2 łyżki kisielu wiśniowego, który zabarwi bezę i nada oryginalnego smaku.
Pianę nakładamy na babeczki, gdy są już delikatnie podpieczone.  Pieczemy jeszcze ok. 15 minut w temperaturze 180 ˚C.



Wyborne!

Aby przyjemność nie przerodziła się w obowiązek, nie będę ograniczać się w tematach, które chcę poruszyć. Polityka, kuchnia i literatura… może coś jeszcze poruszy dogłębnie moje serce ;) i sprawi będę mogła się tym z Wami podzielić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz